Obecnie jednym z głównych problemów prowadzenie gospodarki pasiecznej w obecności roztocza Varroa destructor. Musimy mieć na uwadze, że rodziny pszczele są w dalszym ciągu atakowane przez nosemozę, kiślicę i zgnilce. Pszczoły osłabione przez inne choroby są w krótkim czasie niszczone przez warrozę. W całorocznej gospodarce musimy wprowadzić te zabiegi, które wpłyną na poważne zmniejszenie ilości pasożytów V.d. do poziomu , kiedy będzie możliwe prowadzenie normalnej gospodarki pasiecznej. Aby te zabiegi były skuteczne muszą być przeprowadzane we właściwym czasie. Dlatego jest konieczna znajomość życia, rozwoju i oddziaływania tego pasożyta na rodzinę pszczelą. Naturalna śmiertelność V.d. jest największa w okresie od sierpnia do października oraz pod koniec zimowli w lutym a szczególnie w marcu. Im później na przedwiośniu pojawi się czerw w rodzinie tym więcej pasożytów ginie śmiercią naturalną. Roztocze rozmnażają się tylko na zasklepionym czerwiu. Jego brak uniemożliwia ten rozwój. Im przerwa między jesiennym a wiosennym czerwieniem jest dłuższa tym więcej ich ginie i wiosenny stopień porażenia jest mniejszy.
Samice tego pasożyta wykazują większe powinowactwo do czerwiu trutowego – trochę niższa jego temperatura, larwy lepiej odżywiane, dłuższy okres rozwoju = większa ilość dojrzałych samic córek. Również kwas 2 hydroksyheksanowy z pożywienia larw trutowych jest substancją przyciągającą samice roztoczy V.d.
Obecnie problem wirusów pszczelich znalazł się w czołówce badań, szczególnie w kontekście interakcji zakażeń z inwazją roztocza V.d. Najbardziej powszechnym wirusem towarzyszącym warozie jest wirus zdeformowanych skrzydeł – DWV. Wirus ostrego paraliżu pszczół ABPV namnaża się szybciej od niego, przez co doprowadza szybciej do śmierci rodziny.
Opieka nad pasieką zarażoną warrozą zmusza pszczelarza do wykonania wielu dodatkowych czynności w określonych terminach, włączonych do stałych prac pasiecznych.
Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że utrzymując w swych rodzinach pszczelich czarne (wieloletnie) plastry, nie tylko ułatwiamy powstawanie skupisk patogenów groźnych dla pszczół, ale czynimy gniazdo pszczele bardziej atrakcyjne dla samic Varroa destructor. Stopień porażenia czerwiu w plastrach nowych i starych różni się bardzo wysoko. Stare plastry są przesiąknięte różnymi substancjami , które mogą pełnić funkcję atraktantów i stymulatorów dla samic Warroa destructor. Mając na uwadze optymalne warunki bytowania i żywienia musimy zwrócić szczególną uwagę na odpowiednie zabezpieczenie rodziny pszczelej w pokarm białkowy (pyłek, pierzgę). Pszczoły spożywające duże ilości pyłku czy pierzgi są w bardzo dobrej kondycji, a tym samym odporniejsze na wpływ różnych patogenów. Ich gruczoły są wtedy w stanie produkować więcej mleczka niezbędnego do karmienia matki i wychowu czerwiu. Niedobór pokarmu białkowego powoduje zmniejszenie odporności, rodziny pszczele są wtedy bardziej podatne na ostry przebieg warrozy czy nosemoz. Zabezpieczenie rodzin pszczelich w duże zapasy pyłku i pierzgi też jest formą walki z chorobami pszczół. Gdy jesienią w okolicy stacjonowania pasieki nie ma pożytków pyłkowych (gryka, wrzos, nawłoć) powinniśmy odpowiednie zapasy pierzgi zgromadzić w czasie kwitnienia mniszka, drzew i krzewów owocowych czy rzepaku. Jasny plaster wstawiony przy kracie w miodni po 5-6 dniach jest wypełniony pierzgą. Wycofujemy go i odpowiednio zabezpieczamy (przed pszczołami i myszami) i przechowujemy w pracowni. W miejsce usuniętego plastra dajemy nowy, ładny. Około 20 lipca w czasie wstępnego układania gniazd do zimowli za plastrami przeznaczonymi do zimowania daję kratę odgrodową a za nią 4-6 plastrów z pierzgą (dotąd przechowywanych w pracowni) . Za tymi plastrami daję podkarmiaczkę i zaczynam intensywne podkarmianie syropem 3:2 aż do ich zapełnienia i zasklepienia. Wycofuję je a rodzinom poddaję około 20 sierpnia w czasie ustawiania gniazd przed dokarmianiem na zimowe zapasy. Każda rodzina dostaje 2-3 takie plastry. Przynajmniej po 1 plastrze z pierzgą pozostawiam na rodzinę w celu ewentualnego uzupełnienie zapasów pierzgi na przedwiośniu.
Staram się też o wydłużenie okresu , gdy rodzina nie wychowuje czerwiu a tym samym stwarzam niekorzystne warunki dla rozwoju warrozy i nosemozy (niezbędna wysoka temperatura). Samice V.d. aby przystąpić do rozmnażania pobierają najpierw hormon juwenilny z larw pszczelich i dopiero później przystępują do rozrodu. Najwięcej ginie ich w naturalny sposób pod koniec zimowli, co uwalnia rodziny od pasożytów pozostałych po jesiennych zabiegach. Między innymi dlatego nie stosuję górnego ocieplenia gniazda do pierwszego oblotu wiosennego.
Uważam, że zwalczając warrozę powinniśmy korzystać z zabiegów higieniczno- hodowlanych i stosując olejki eteryczne oraz kwasy organiczne. Zdaję sobie sprawę, że są to metody dość pracochłonne, ale dzięki temu unikam skażenia produktów pasiecznych, które „nie tylko żywią ale i leczą”. W niewielkich pasiekach prowadzonych przez hobbystów i amatorów możliwości czasowe przeprowadzania tych zabiegów są realne.
Zabiegi biotechniczne – usuwanie zasklepionego czerwiu trutowego z ramek pracy pozwala wyeliminować bardzo dużą ilość pasożytów Varroa destructor. Pasożyty te wykazują duże powinowactwo do czerwiu trutowego i bardzo chętnie wnikają do zaczerwionych komórek trutowych tuż przed ich zasklepieniem. Wycinanie zasklepionego czerwiu trutowego, już od wiosny pozwala na powstrzymanie szybkiego narastania populacji pasożytów poprzez usuwanie ich dużej ilości z ula.
Stosowane olejki eteryczne – eukaliptusowy czy anyżowy zwalczają nie tylko warrozę ale też nosemozę.
Kwasy organiczne, jakie stosuję – mlekowy czy szczawiowy są naturalnymi składnikami pierzgi lub miodu. Dodatkową ich zaletą jest fakt, że nie powodują powstawania oporności u Varroa destuctor. Kwas mlekowy wpływa poprawę kondycji i sprawności fizjologicznej oraz długowieczności pszczół poprzez ograniczenie rozwoju drobnoustrojów jak również wspomaga naturalną odporność pszczół. Jest on obecny w środowisku ulowym – to naturalny składnik zarówno mleczka pszczelego jak i pierzgi.
Zabiegi, które stosuję, pozwalają mi wprowadzić do zimowli silne, zdrowe rodziny. A poza tym nie skażam środowiska ulowego ani produktów pasiecznych.
Moja walka z warrozą jest oparta , na nieco zmodyfikowanym, szwedzkim wariancie i przebiega w czterech etapach :
- Wiosną, po zakwitnięciu agrestu, podaję każdej rodzinie czterokrotnie co cztery dni po o,25-o,3 l rzadkiego syropu cukrowego ( 1:1 ) z olejkiem eukaliptusowym lub anyżowym. Olejki te możemy nabyć w aptece lub drogerii. Do 1 litra syropu dodaję 1 g ( 42 krople )olejku rozpuszczonego w niewielkiej ilości (łyżce) alkoholu. Syrop wlewam do małej podkarmiaczki ramkowej, która cały czas znajduje się w gnieździe jako skrajna przy macie przy szczytowej ścianie. To pozwala mi na podawanie rodzinie syropu leczniczego bez ingerencji w gniazdo. Jest to zwykła ramka z dodatkową beleczką , przybitą w odległości 70 mm od górnej beleczki, obita z obu stron twardą płytą pilśniową /3 mm/ o wymiarach 240 # 70 mm . W górnej beleczce ramki jest otwór zamykany korkiem # 15 mm , umożliwiający wlewanie syropu. Dolna część to normalny plaster odbudowany na węzie.
- Od połowy kwietnia do połowy lipca usuwam z ula zasklepiony czerw trutowy, z ramki pracy , a wraz z nim dużą ilość pasożytów Varroa destructor.
Ustawiając rodnię i lokalizując, przy pomocy kraty odgrodowej, czerwienie matki na 7 plastrach, dodaję w rodni ramkę pracy. Umieszczam ją na skraju gniazda , jako przedostatnią, z dala od wylotu. Rodzina powinna mieć w tym czasie zagospodarowane minimum 8 -9 plastrów. Jako ostatnią pozostawiam małą podkarmiaczkę ramkową.
Ramka pracy to zwykła ramka z dodatkową beleczką umocowaną w połowie wysokości ramki. W dolnej części wprawiam węzę, którą rodzina odbudowuje na ładny pszczeli plaster, a w części górnej pszczoły mogą swobodnie plaster o dowolnych komórkach, najczęściej budują trutowe. Górna beleczka ramki pracy jest odejmowana, zawieszana w ramce na odpowiednio wyprofilowanych blaszkach, które są przybite do bocznych beleczek ramki. Po tygodniu sprawdzam, czy odbudowany plasterek trutowy jest zaczerwiony, a tak jest prawie zawsze, i przenoszę górną beleczkę wraz z zaczerwionym plasterkiem do ramki pracy wstawionej do miodni jako ostatnia, przy macie. Do ramki pracy w rodni daję nową górną beleczkę. Po upływie następnego tygodnia wycinam zasklepiony już plasterek z czerwiem trutowym i niszczę pasożyty V.d. Plasterek możemy zalać wrzątkiem lub podać go ptactwu, które bardzo dokładnie wydziobie larwy wraz z pasożytami a plasterek dajemy do przetopienia. W okresie braku pożytku plasterek z larwami podajemy w miejscach niedostępnych dla pszczół, gdyż będą masowo nalatywać one na te plasterki i mogą przenosić pasożyty do ula. Te zabiegi powtarzam co tydzień, aż do połowy lipca.
Wstawiając nadstawkę musimy tak ją umiejscowić byśmy mieli swobodny dostęp do ramek pracy.
- W trzeciej dekadzie lipca – po miodobraniu a przed rozpoczęciem przygotowywania rodzin do zimowli – wykonuję oprysk kwasem mlekowym. Do przegotowanej i ostudzonej wody , o temperaturze około 30°C, wlewamy kwas mlekowy (nigdy nie wlewamy wody do kwasu !!!) w takiej ilości by uzyskać roztwór o stężeniu ok. 15%. W hurtowniach weterynaryjnych można kupić kwas mlekowy 50%. Należy go rozcieńczyć dając 1 część kwasu na 3 części wody. Do zabiegu należy używać odpowiedniego opryskiwacza, w którym można wytworzyć stosunkowo wysokie ciśnienie zapewniające takie rozdrobnienie roztworu aby tworzyła się mgła. W dniu zabiegu temperatura powietrza powinna wynosić powyżej 12 – 15°C. na jeden plaster zużywam 10-12 ml roztworu, a na rodzinę około 120 – 150 ml. Roztwór kwasu mlekowego nie wykazuje negatywnego wpływu na czerw otwarty ani na pszczoły. Po podniesieniu daszka ula wyjmujemy kolejno plastry, z obsiadającymi pszczołami, i opryskujemy je z obydwu stron. Ciecz powinna lekko zmoczyć pszczoły. W czasie zabiegu plastry trzymamy nad ulem, gdyż niektóre pszczoły spadają z nich. Należy zwrócić szczególną uwagę aby poza ul nie spadła matka. Należy opryskać również pszczoły znajdujące się na ścianach i dennicy ula. Podczas zabiegu pszczoły są spokojne. W czasie oprysku wskazane jest używanie gumowych rękawiczek, gdyż skóra ręki trzymającej ramki może być szorstka przez 1 – 2 dni. Najlepsze wyniki osiągamy stosując kwas mlekowy w rodzinach bez czerwiu krytego. Kwas mlekowy nie działa na pasożyty V.d. znajdujące się na czerwiu pod zasklepem. Gdy stosujemy oprysk na plastry z zakrytym czerwiem należy zabieg powtórzyć po 10 dniach (po wygryzieniu się czerwiu).
- Na przełomie października i listopada stosuję nakrapianie pszczół 3,2 % roztworem kwasu szczawiowego. W rodzinach nie ma już czerwiu i zabieg ten pozwala wyeliminować roztocza V.d. jeszcze pozostałe po poprzednich zabiegach. Temperatura powietrza powinna być wyższa od 0°C, a roztwór stosowany do nakrapiania mieć około 35°C. Sporządzam go mieszając , plastykową łyżką w szklanym naczyniu, 400 ml ciepłej wody, 400 g cukru i 30 g kryształków kwasu szczawiowego oraz 5 ml olejku eukaliptusowego rozpuszczonego w łyżce alkoholu. To daje mi około 600 ml roztworu roboczego. Ta ilość wystarcza na wykonanie zabiegu w 20 rodzinach. Do szczeliny międzyramkowej, po usunięciu beleczki, wstrzykuję 5 ml roztworu na znajdujące się tam pszczoły, i wstawiam beleczkę. Używam 5, ml strzykawek (bez igieł), do których wcześniej naciągam roztwór roboczy. Kwasu szczawiowego używam tylko jeden raz w sezonie.
Kwas szczawiowy 2 – hydrat, jaki stosuję, jest bardzo toksyczny dla człowieka. Może wywołać poparzenia skóry, błon śluzowych, obrzęk płuc, odwapnienie organizmu czy uszkodzenie nerek. Dlatego należy być bardzo ostrożnym i odpowiednio zabezpieczonym w czasie jego stosowania. Należy używać odzieży ochronnej z długimi rękawami, gumowych rękawic, okularów ochronnych, maski lub ochrony twarzy. Bez stosowania wyciągu zabezpieczeń absolutnie nie powinniśmy go rozważać. Gotowe porcje 30 g możemy nabyć w – ALCHEM 01 – 161 Warszawa ul. Obozowa 16 tel. 022 – 6329954, strzykawki i rękawice gumowe oraz maseczki kupimy w aptece.
Taki sposób zwalczania warrozy pozwala mi na wyeliminowanie, prawie w zupełności, roztoczy V.d.
Bardzo istotny jest fakt, że pozyskiwane produkty pasieczne są wolne od skażenia pozostałościami syntetycznych akarycydów „ ostrej chemii” używanych do walki z Varroa destructor, a które nie są obojętne dla zdrowia pszczół i ludzi.
Bogdan Piekarz
Zapraszamy na forum dyskusyjne pszczelarzy: http://kolo-pszczelarzy.iq24.pl/